3.11.2014
Jak korzystać z tekstów na psp?
Ostatnio
dodany przez użytkowniczkę Basię komentarz o problemach jej suczki
zainspirował mnie do napisania krótkiego poradnika o tym, jak radzić
sobie z ogromem tekstu na PSP i wyciągnąć z niego to, co
konkretnie nam odpowiada. Jeśli Wam się spodoba, będę próbowała zamieszczać podobne artykuły co jakiś czas, przy każdym ciekawszym pytaniu. Problem
Basi dotyczy m.in. podchodzenia do ludzi i psów, co wydaje mi się
dość powszechne, dlatego jest dobrym materiałem do przepracowania, ponieważ może przydać się wielu osobom.
Aby odnieść sukces z PSP, konieczne jest selekcjonowanie tekstu i wyrzucanie ze zdania moich dopowiedzeń, nawiasów, jeśli nie dotyczą one Waszego problemu lub są jakąś dygresją. Musicie starać się wyciągać konkrety z tych zdań wielokrotnie złożonych, dzielić je na części i korzystać z tego wszystkiego, co uda Wam się z nich "wydłubać". Myślę, że to nie dotyczy jedynie PSP, ale każdej książki, artykułu lub filmu, z jakimi będziecie mieć do czynienia.
Oczywiście nie jest to lekka praca. To nie tak, że napisałam ten tekst ot, na luzie w dziesięć minut. Udzielenie przejrzystej porady to bardzo duży wysiłek też dla mnie, ponieważ wiem doskonale, że diabeł tkwi w szczegółach. Gdy dodatkowo nie widzę psa na żywo, albo aktualnie nie rozmawiam z właścicielem, tylko odpowiadam na komentarz i nie mogę się o nic dopytać, muszę korzystać z danych mi informacji i praca ta jest jeszcze trudniejsza.
Zanim przejdę do sedna - jestem winna Wam pewne wyjaśnienie. To pytanie pewnie nasuwa Wam się od pewnego czasu, gdy błędnym wzrokiem śledzicie tekst i próbujecie zrozumieć wszystko, co Wam przedstawię.
Dlaczego artykuły na PSP są tak obszerne?
Artykuły na PSP są długie, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób jest w takiej sytuacji, jak ja kilka lat temu - mają problem z psem, a nie mają dobrych źródeł wiedzy. Mówię o braku możliwości skontaktowania się ze specjalistą, poczuciu osamotnienia i bezradności wobec uciążliwego zachowania psa. Internet nie jest najlepszym przewodnikiem, jeśli chodzi o szkolenie czworonoga, trudno jest rozpoznać wartościowe rady i te, których lepiej unikać.
Jeśli jednak już ktoś poczyta odpowiednie artykuły, w tym te naukowe, lub po prostu intuicyjnie będzie szukać humanitarnych metod pracy z psem, nieopartych na przemocy, jego cele się sprecyzują. W takim wypadku PSP jest już dobrym rozwiązaniem, bo, co tu dużo udawać, jest jedną z większych i lepiej opracowanych, ogólnodostępnych, darmowych "encyklopedii".
Szczególnie na początku szkolenia trudno jest zrozumieć, dlaczego coś nie idzie wg wytyczonego schematu. Na PSP staram się odpowiedzieć na każdy wariant sytuacji "Jest inaczej niż napisali, co teraz?" Wiem, że ja sama, przez brak takich szczegółowych wyjaśnień, opóźniałam swoje szkolenie przez około dwa-trzy lata, zanim doszłam do wprawy w rozwiązywaniu takich problemów.
Wariantów jest więc mnóstwo. W moich artykułach roi się od "ale", "jeśli", "chyba że". Co jest ważne, to uświadomienie sobie, że nie wszystkie te rzeczy Cię interesują. Zawsze radzę najpierw przeczytać najważniejszą część tekstu, czyli wypunktowany sposób radzenia sobie z problemem. Potem, w zależności od tego, co poszło inaczej niż powinno, polecam powrót do artykułu pod kątem szukania konkretnej informacji, czyli odpowiedzi na Twoją sprecyzowaną wątpliwość.
Te artykuły nie są tak skonstruowane, aby jedna czy dwie osoby sobie z nich skorzystały. PSP ma być tak wszechstronne, jak tylko mogą być porady internetowe. Jeśli więc popatrzysz na to jak na wsparcie dla każdego, zrozumiesz, że nie potrzebujesz rozumieć i znać wszystkiego, co tam zawieram, bo naprawdę nie wszystko Ciebie dotyczy. To wiedza dla szkoleniowca, zdobywana przez lata dzięki pracy z różnymi psami, a Ty skup się na tym, co potrzebujesz, aby osiągnąć sukces ze swoim psem. A teraz do pracy!
Komentarz Basi:
Aby odnieść sukces z PSP, konieczne jest selekcjonowanie tekstu i wyrzucanie ze zdania moich dopowiedzeń, nawiasów, jeśli nie dotyczą one Waszego problemu lub są jakąś dygresją. Musicie starać się wyciągać konkrety z tych zdań wielokrotnie złożonych, dzielić je na części i korzystać z tego wszystkiego, co uda Wam się z nich "wydłubać". Myślę, że to nie dotyczy jedynie PSP, ale każdej książki, artykułu lub filmu, z jakimi będziecie mieć do czynienia.
Oczywiście nie jest to lekka praca. To nie tak, że napisałam ten tekst ot, na luzie w dziesięć minut. Udzielenie przejrzystej porady to bardzo duży wysiłek też dla mnie, ponieważ wiem doskonale, że diabeł tkwi w szczegółach. Gdy dodatkowo nie widzę psa na żywo, albo aktualnie nie rozmawiam z właścicielem, tylko odpowiadam na komentarz i nie mogę się o nic dopytać, muszę korzystać z danych mi informacji i praca ta jest jeszcze trudniejsza.
Zanim przejdę do sedna - jestem winna Wam pewne wyjaśnienie. To pytanie pewnie nasuwa Wam się od pewnego czasu, gdy błędnym wzrokiem śledzicie tekst i próbujecie zrozumieć wszystko, co Wam przedstawię.
Dlaczego artykuły na PSP są tak obszerne?
Artykuły na PSP są długie, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób jest w takiej sytuacji, jak ja kilka lat temu - mają problem z psem, a nie mają dobrych źródeł wiedzy. Mówię o braku możliwości skontaktowania się ze specjalistą, poczuciu osamotnienia i bezradności wobec uciążliwego zachowania psa. Internet nie jest najlepszym przewodnikiem, jeśli chodzi o szkolenie czworonoga, trudno jest rozpoznać wartościowe rady i te, których lepiej unikać.
Jeśli jednak już ktoś poczyta odpowiednie artykuły, w tym te naukowe, lub po prostu intuicyjnie będzie szukać humanitarnych metod pracy z psem, nieopartych na przemocy, jego cele się sprecyzują. W takim wypadku PSP jest już dobrym rozwiązaniem, bo, co tu dużo udawać, jest jedną z większych i lepiej opracowanych, ogólnodostępnych, darmowych "encyklopedii".
Szczególnie na początku szkolenia trudno jest zrozumieć, dlaczego coś nie idzie wg wytyczonego schematu. Na PSP staram się odpowiedzieć na każdy wariant sytuacji "Jest inaczej niż napisali, co teraz?" Wiem, że ja sama, przez brak takich szczegółowych wyjaśnień, opóźniałam swoje szkolenie przez około dwa-trzy lata, zanim doszłam do wprawy w rozwiązywaniu takich problemów.
Wariantów jest więc mnóstwo. W moich artykułach roi się od "ale", "jeśli", "chyba że". Co jest ważne, to uświadomienie sobie, że nie wszystkie te rzeczy Cię interesują. Zawsze radzę najpierw przeczytać najważniejszą część tekstu, czyli wypunktowany sposób radzenia sobie z problemem. Potem, w zależności od tego, co poszło inaczej niż powinno, polecam powrót do artykułu pod kątem szukania konkretnej informacji, czyli odpowiedzi na Twoją sprecyzowaną wątpliwość.
Te artykuły nie są tak skonstruowane, aby jedna czy dwie osoby sobie z nich skorzystały. PSP ma być tak wszechstronne, jak tylko mogą być porady internetowe. Jeśli więc popatrzysz na to jak na wsparcie dla każdego, zrozumiesz, że nie potrzebujesz rozumieć i znać wszystkiego, co tam zawieram, bo naprawdę nie wszystko Ciebie dotyczy. To wiedza dla szkoleniowca, zdobywana przez lata dzięki pracy z różnymi psami, a Ty skup się na tym, co potrzebujesz, aby osiągnąć sukces ze swoim psem. A teraz do pracy!
Komentarz Basi:
Zaczęłam z moja suczką ćwiczyć spacery na luźnej smyczy. Po 3 tygodniach widzę poprawę, dużo szybszą reakcję na momenty "stania w miejscu", praktycznie nie popełnia już błędów i za każdym razem nawiązuje kontakt wzrokowy i czeka aż powiem "idziemy", czasami są smaczki czasami nie ma, czasami sama wybiera, że najlepsza nagrodą w tym momencie jest ruszenie na przód. Widzę, że po 2-3 takich zatrzymaniach sama reaguje i pilnuje się, żeby nie napinać smyczy. Ale to w sprzyjających okolicznościach - gdy występuje tylko samo otoczenie. Natomiast nie wiem jak reagować w sytuacjach, gdy dochodzą do tego inne psy, ludzie, ptaki czy otwarte drzwi samochodu. Suczkę wzięłam ze schroniska 7mcy temu. O ile chodzenie po pustym parku możemy opanować, o tyle pies kompletnie traci głowę: gdy widzi znajomego człowieka, np. sąsiada - jest dziki galop na końcu smyczy i taka radość jakby to był jej pan/pani, do tego stopnia, że ta osoba mogłaby odejść z psem, a pies dopiero po jakimś czasie by się zorientował że mnie nie ma, gdy widzi innego psa, nawet takiego który wysyła sygnały, że niekoniecznie chciałby się z nią witać - również ciągnięcie (ewentualnie stanie jak posąg i merdanie ogonem) - co gorsza, przy spotkaniu po chwilowym powąchaniu od razu tryb zabawy i to natrętny (wiele psów, szczególnie mniejszych od niej zwyczajnie się jej boi), puszczona luzem będzie uparcie trzymać się tego psa i zaczepiać dopóki nie dostanie ostrzeżenia zębami, gdy np. idę na spacer z koleżanką, która wchodzi do sklepu - jest panika pod sklepem, chociaż widziała tą osobę pierwszy raz w życiu i spotkała 30 min temu, gdy widzi otwarty samochód - bezmyślnie próbuje wejść i nie chce później wyjść (robiła tak na początku z naszym samochodem, po przyjeździe na tylnym siedzeniu skorzystała z okazji ze jest otwarty bagażnik i wskoczyła - po 2h jazdy nie miała ochoty ani na spacer ani na eksplorację otoczenia - w panice wskoczyła do bagażnika). Nie wiem czy to jakiś syndrom porzucenia (została porzucona przez poprzednich właścicieli gdy miała cieczkę i błąkała się zanim trafiła do schroniska), najgorsze jest to, że przy takiej ekscytacji (ludźmi/psami) ani panice (ktoś odchodzi/otwarty samochód) nic do niej nie dociera - zawołana wróci, tylko po to by zaskamleć i miotać się dalej na smyczy. Nie wiem co robić w takich sytuacjach ani jak ją wyciszyć czy uspokoić. Bardzo proszę o jakąś poradę.
Odpowiedź:
Na początku chciałabym pogratulować cierpliwej pracy z psem i jej fantastycznych efektów. Co ważne, to nie patrzeć na otoczenie jako "tylko otoczenie", ponieważ zignorowanie przez psa tysiąca zapachów na każdym metrze kwadratowym to dla niego nie lada wyzwanie. Dodatkowo mamy do czynienia z psem ze schroniska, któremu z pewnością nigdy nie przedstawiono idei trzymania się właściciela. Jestem szczęśliwa, że artykuł przyniósł taki sukces i chciałabym też poprosić inne osoby, którym pomogłam, o napisanie mi tego. To nie tak, że interesuje mnie kontakt z Czytelnikami tylko wtedy, gdy mają jakiś problem!
Teraz wypunktuję problemy suczki. To będzie nasza baza wyjściowa, dzięki której nie pogubimy się w pracy.
Problemy:
chęć przywitania i towarzyszenia każdemu psu i człowiekowi
chęć wskoczenia do każdego auta
odłączanie się ludzi od suczki w trakcie spaceru
Ale problemy to nic, w porównaniu z osiągnięciami suczki, je też należy wypisać. Jestem też przekonana, że można znaleźć ich o wiele więcej, ale muszę opierać się na danych mi informacjach.
Osiągnięcia:
zrozumienie zasady chodzenia na luźnej smyczy
samodzielne pilnowanie luźnej smyczy w środowisku bez ludzi i psów
Najpierw zadałabym sobie pytanie, co robiła Basia, gdy ćwiczyła może nie z ludźmi i nie z psami, ale z ciekawymi zapachami, krzakami i mnóstwem innych, widzialnych jedynie dla psa, rozproszeń. Człowiek, pies, wiewiórka lub ptak nie są niczym innym, jak po prostu rozproszeniami trochę większymi. Być może odpowiedź i rozwiązanie problemu zostały już zastosowane?
Rozwiązanie problemu:
#1 Chęć przywitania i towarzyszenia każdemu psu i człowiekowi
Na początku chciałabym pogratulować cierpliwej pracy z psem i jej fantastycznych efektów. Co ważne, to nie patrzeć na otoczenie jako "tylko otoczenie", ponieważ zignorowanie przez psa tysiąca zapachów na każdym metrze kwadratowym to dla niego nie lada wyzwanie. Dodatkowo mamy do czynienia z psem ze schroniska, któremu z pewnością nigdy nie przedstawiono idei trzymania się właściciela. Jestem szczęśliwa, że artykuł przyniósł taki sukces i chciałabym też poprosić inne osoby, którym pomogłam, o napisanie mi tego. To nie tak, że interesuje mnie kontakt z Czytelnikami tylko wtedy, gdy mają jakiś problem!
Teraz wypunktuję problemy suczki. To będzie nasza baza wyjściowa, dzięki której nie pogubimy się w pracy.
Problemy:
chęć przywitania i towarzyszenia każdemu psu i człowiekowi
chęć wskoczenia do każdego auta
odłączanie się ludzi od suczki w trakcie spaceru
Ale problemy to nic, w porównaniu z osiągnięciami suczki, je też należy wypisać. Jestem też przekonana, że można znaleźć ich o wiele więcej, ale muszę opierać się na danych mi informacjach.
Osiągnięcia:
zrozumienie zasady chodzenia na luźnej smyczy
samodzielne pilnowanie luźnej smyczy w środowisku bez ludzi i psów
Najpierw zadałabym sobie pytanie, co robiła Basia, gdy ćwiczyła może nie z ludźmi i nie z psami, ale z ciekawymi zapachami, krzakami i mnóstwem innych, widzialnych jedynie dla psa, rozproszeń. Człowiek, pies, wiewiórka lub ptak nie są niczym innym, jak po prostu rozproszeniami trochę większymi. Być może odpowiedź i rozwiązanie problemu zostały już zastosowane?
Rozwiązanie problemu:
#1 Chęć przywitania i towarzyszenia każdemu psu i człowiekowi
O ile chodzenie po pustym parku możemy opanować, o tyle pies kompletnie traci głowę: gdy widzi znajomego człowieka, np. sąsiada - jest dziki galop na końcu smyczy i taka radość jakby to był jej pan/pani, do tego stopnia, że ta osoba mogłaby odejść z psem, a pies dopiero po jakimś czasie by się zorientował że mnie nie ma, gdy widzi innego psa, nawet takiego który wysyła sygnały, że niekoniecznie chciałby się z nią witać - również ciągnięcie (ewentualnie stanie jak posąg i merdanie ogonem) - co gorsza, przy spotkaniu po chwilowym powąchaniu od razu tryb zabawy i to natrętny (wiele psów, szczególnie mniejszych od niej zwyczajnie się jej boi), puszczona luzem będzie uparcie trzymać się tego psa i zaczepiać dopóki nie dostanie ostrzeżenia zębami, (...)
Najpierw skierowałabym się do artykułu „5. Zasada eliminowania niepożądanych zachowań”. Przeglądając sąm spis treści on wydaje się być logicznym pierwszym wyborem. Po przeleceniu go wzrokiem, możemy tam przeczytać:
Łatwiej jest wyeliminować jakieś zachowanie, równocześnie pracując nad swoją więzią z psem (zabawy) i ćwicząc z nim samokontrolę. Im więcej nauki, w tym nawet niedokończonych sztuczek, tym lepiej pies będzie miał rozwinięty umysł, co umożliwi mu szybsze zrozumienie Twoich oczekiwań.
Zaczynamy więc czytać i oglądać filmiki wideo, na których pokazane jest, jak można nauczyć psa konkretnych sztuczek. Z polskich kanałów na YouTube ze sztuczkami mogę Wam polecić np. kanał MójPsiŚwiat, a z zagranicznych, moją wielką idolkę, Emily Larlham, czyli kikopup.
Równocześnie przechodzimy do artykułu o samokontroli. Tam czytamy:
Równocześnie przechodzimy do artykułu o samokontroli. Tam czytamy:
Zostawianie rzeczy jest chyba najważniejszą umiejętnością ze wszystkich, bo na niej opiera się każde zachowanie, którego chcemy psa nauczyć – cokolwiek chcemy, aby zrobił, tak naprawdę musi zrezygnować z innej czynności.
Dowiadujemy się więc, że ten artykuł musimy przerobić. I to solidnie! Powiedziałabym, że w pierwszym akapicie zawierają się najważniejsze informacje, które należy znać. M.in.:
(...)na etapie nauki musimy cały czas kontrolować psa, ponieważ nasze nieme „zostaw” nie powinno nigdy zostać przez niego podważone.
lub chociażby:
Im więcej powtórzeń ćwiczenia, tym mniej sytuacji, w których będzie próbował zrobić coś bez naszego pozwolenia.
Reszta to schematy ćwiczeń, które należy uparcie wykonywać przy każdej możliwej okazji. Sama uspokajam nimi psy, gdy nie mogę się wycofać, a chcę je czymś zająć. Jeśli chcą dostać smakołyk, muszą odpuścić np. wpatrywanie się w innego psa. Muszą więc być przytomne.
Jest tam również wzmianka, aby pracując nad problemem, stosować się do zasady stopniowania. Przechodzę więc do artykułu o tym samym tytule i czytam już w pierwszym zdaniu:
"Dystans kreuje bliskość" - moja interpretacja tego jest taka, że trzymając się w dobrej odległości od bodźca, który w psie wywołuje dzikie emocje, nie pozwalamy mu się bardzo denerwować. Tym samym zaczyna on nas bardziej szanować i ufać nam, że jako jego przewodnicy, znamy jego granice wytrzymałości i nie przekroczymy ich, jeśli nie będzie na to gotowy. Oczywiście sam "dystans" nie musi, w kontekście szkolenia psa, oznaczać dużej odległości w metrach. Może to być po prostu ćwiczenie ze spokojną osobą, a nie ze skaczącą, dobrą ciocią ze smakołykami.
W pierwszym punkcie, w którym opisuję zasadę stopniowania, czytamy:
(...)na etapie nauki musimy cały czas kontrolować psa, ponieważ nasze nieme „zostaw” nie powinno nigdy zostać przez niego podważone.
lub chociażby:
Im więcej powtórzeń ćwiczenia, tym mniej sytuacji, w których będzie próbował zrobić coś bez naszego pozwolenia.
Reszta to schematy ćwiczeń, które należy uparcie wykonywać przy każdej możliwej okazji. Sama uspokajam nimi psy, gdy nie mogę się wycofać, a chcę je czymś zająć. Jeśli chcą dostać smakołyk, muszą odpuścić np. wpatrywanie się w innego psa. Muszą więc być przytomne.
Jest tam również wzmianka, aby pracując nad problemem, stosować się do zasady stopniowania. Przechodzę więc do artykułu o tym samym tytule i czytam już w pierwszym zdaniu:
"Dystans kreuje bliskość" - moja interpretacja tego jest taka, że trzymając się w dobrej odległości od bodźca, który w psie wywołuje dzikie emocje, nie pozwalamy mu się bardzo denerwować. Tym samym zaczyna on nas bardziej szanować i ufać nam, że jako jego przewodnicy, znamy jego granice wytrzymałości i nie przekroczymy ich, jeśli nie będzie na to gotowy. Oczywiście sam "dystans" nie musi, w kontekście szkolenia psa, oznaczać dużej odległości w metrach. Może to być po prostu ćwiczenie ze spokojną osobą, a nie ze skaczącą, dobrą ciocią ze smakołykami.
W pierwszym punkcie, w którym opisuję zasadę stopniowania, czytamy:
Sprowokuj sytuację podobną do tej, w której pies sobie nie radzi, dbając o to, by niekontrolowanie nie urósł poziom jego emocji. Jeśli jest taka możliwość, nie ćwicz od razu na tym, co jest Waszym prawdziwym problemem – wykorzystaj coś, co psa ekscytuje, ale przy czym nie ma wpojonego nawyku reagowania przesadnie emocjonalnie. Tzn. jeśli Twój pies ma problem ze spokojnym witaniem obcych ludzi, najpierw wykorzystaj do ćwiczenia znane mu osoby.
Proponowałabym więc poproszenie kogoś znajomego o pomoc w treningu, lub wykorzystałabym okazję pracy z osobą, która wolno i daleko się przemieszcza, lub siedzi na ławce. Najpierw jednak, odnosząc się do drugiego zdania, przed psem położyłabym kotlet schabowy i próbowała do niego spokojnie i na luźnej smyczy podchodzić – logicznie więc szukam podpowiedzi na ten temat w artykule o chodzeniu na luźnej smyczy. Znajduję tam też ćwiczenie, które idealnie się wpasowuje w tę sytuację.
Resztę zdania wyrzucamy, ponieważ pies ma taki sam problem ze znajomymi i nieznajomymi osobami.
Otrzymujemy więc taką wstępną wersję planu pracy:
1. Jeśli jest taka możliwość, nie ćwicz od razu na tym, co jest Waszym prawdziwym problemem – wykorzystaj coś, co psa ekscytuje, ale przy czym nie ma wpojonego nawyku reagowania przesadnie emocjonalnie. - wypisujemy przykłady
2. Sprowokuj sytuację podobną do tej, w której pies sobie nie radzi, dbając o to, by niekontrolowanie nie urósł poziom jego emocji. - tworzymy plan sytuacji i działamy
Drugi punkt:
Resztę zdania wyrzucamy, ponieważ pies ma taki sam problem ze znajomymi i nieznajomymi osobami.
Otrzymujemy więc taką wstępną wersję planu pracy:
1. Jeśli jest taka możliwość, nie ćwicz od razu na tym, co jest Waszym prawdziwym problemem – wykorzystaj coś, co psa ekscytuje, ale przy czym nie ma wpojonego nawyku reagowania przesadnie emocjonalnie. - wypisujemy przykłady
2. Sprowokuj sytuację podobną do tej, w której pies sobie nie radzi, dbając o to, by niekontrolowanie nie urósł poziom jego emocji. - tworzymy plan sytuacji i działamy
Drugi punkt:
Zacznij uczyć psa pożądanego przez Ciebie zachowania. Jeśli nie jest to sesja, w której ćwiczysz i utrwalasz konkretne komendy w rozproszeniach, nie mów nic do psa, aby zmusić go do zastanowienia się nad tym, co Cię zadowoli – posłuszeństwo, czyli wykonywanie Twoich poleceń, zostaw na osobną sesję. Musisz rozwinąć u psa świadomość swojego ciała i samodzielne kontrolowanie swoich reakcji, a nie jedyni wpajać mu odruchowe, maszynowe słuchanie „siad”.
Można się pogubić czytając ten cały akapit, prawda? Tak jak radziłam na samym początku, należy takie zawiłe konstrukcje zdaniowe po prostu rozczłonkować.
1. Zacznij uczyć psa pożądanego przez Ciebie zachowania, czyli spokojnego podchodzenia, mijania ludzi i psów, czyli:
1. Zacznij uczyć psa pożądanego przez Ciebie zachowania, czyli spokojnego podchodzenia, mijania ludzi i psów, czyli:
- Jeśli jest taka możliwość, nie ćwicz od razu na tym, co jest Waszym prawdziwym problemem – wykorzystaj coś, co psa ekscytuje, ale przy czym nie ma wpojonego nawyku reagowania przesadnie emocjonalnie.
- Sprowokuj sytuację podobną do tej, w której pies sobie nie radzi, dbając o to, by niekontrolowanie nie urósł poziom jego emocji.
Jeśli nie jest to sesja, w której ćwiczysz i utrwalasz konkretne komendy w rozproszeniach, nie mów nic do psa, aby zmusić go do zastanowienia się nad tym, co Cię zadowoli – posłuszeństwo, czyli wykonywanie Twoich poleceń, zostaw na osobną sesję. Musisz rozwinąć u psa świadomość swojego ciała i samodzielne kontrolowanie swoich reakcji, a nie jedynie wpajać mu odruchowe, maszynowe słuchanie „siad”.
Zadajemy sobie pytania:
1. Czy jest to sesja, w której ćwiczymy i utrwalamy konkretne komendy w rozproszeniach?
NIE – oczywiście trening w takich warunkach jest ważny, ale większym priorytetem jest, aby pies sam kontrolował swoje odruchowe reakcje na widok człowieka lub zwierzęcia.
W takim razie:
(...) nie mów nic do psa, aby zmusić go do zastanowienia się nad tym, co Cię zadowoli(...).
2. Jak rozwinąć u psa świadomość swojego ciała i samodzielne kontrolowanie swoich reakcji?
Rozkładamy to na:
Towarzyszenie innym psom
Polecam zakupienie długiej linki i nie dopuszczanie do tego, aby suczka była luzem i była natrętna wobec innych psów. Niestety, ale pozwalając jej na takie zachowanie, problem będzie się pogłębiać. Jeden, "udany" raz, kiedy zachowała się nieposłusznie, będzie równocześnie poświęceniem pięćdziesięciu udanych, przepracowanych sytuacji. Nie wspominając o ryzyku zaatakowania przez innego psa!
Jakiś czas temu przetłumaczyłam artykuł Emily Larlham dotyczący uczenia psa witania się na luźnej smyczy i bardzo polecam go do przeczytania. Jest dostępny TUTAJ.
1. Czy jest to sesja, w której ćwiczymy i utrwalamy konkretne komendy w rozproszeniach?
NIE – oczywiście trening w takich warunkach jest ważny, ale większym priorytetem jest, aby pies sam kontrolował swoje odruchowe reakcje na widok człowieka lub zwierzęcia.
W takim razie:
(...) nie mów nic do psa, aby zmusić go do zastanowienia się nad tym, co Cię zadowoli(...).
2. Jak rozwinąć u psa świadomość swojego ciała i samodzielne kontrolowanie swoich reakcji?
Rozkładamy to na:
- Jak rozwijamy świadomość ciała u psa?
- Jak uczymy psa samodzielnego kontrolowania swoich reakcji?
Towarzyszenie innym psom
Polecam zakupienie długiej linki i nie dopuszczanie do tego, aby suczka była luzem i była natrętna wobec innych psów. Niestety, ale pozwalając jej na takie zachowanie, problem będzie się pogłębiać. Jeden, "udany" raz, kiedy zachowała się nieposłusznie, będzie równocześnie poświęceniem pięćdziesięciu udanych, przepracowanych sytuacji. Nie wspominając o ryzyku zaatakowania przez innego psa!
Jakiś czas temu przetłumaczyłam artykuł Emily Larlham dotyczący uczenia psa witania się na luźnej smyczy i bardzo polecam go do przeczytania. Jest dostępny TUTAJ.
Jeśli pies nie potrafi samodzielnie dojść do tego, o jakie zachowanie Ci chodzi, zmniejsz natężenie bodźca rozpraszającego psa, czyli oddal się lub spraw, że obiekt znieruchomieje i się uciszy – stanie się „martwy”. Jeśli to zrobisz, ale pies nadal nie jest w stanie się opanować, przerwij sesję – najwyraźniej postawiłeś przed nim tak duże wymagania, że będzie potrzebował dłuższej chwili odpoczynku, by ochłonąć. Upewnij się też, że pies wykonuje tę komendę idealnie w zwykłych, domowych warunkach.
Tutaj odpowiadamy sobie na pytanie "Co robić, kiedy nic nie wychodzi?". Znowu radzę rozbić ten akapit i wyłapać z niego konkretne informacje.
Prosimy osobę, lub właściciela z psem, o zatrzymanie się, dzięki czemu ćwiczenie stanie się łatwiejsze. Człowiek nie powinien patrzeć się na psa, nie powinien jednak też udawać sztywnego posągu, bo to z kolei przesada w drugą stronę.
Pamiętajmy, że te dwie rzeczy możemy doskonale ze sobą połączyć!
Inną, równie oczywistą rzeczą powinien być powrót do artykułu o chodzeniu na luźnej smyczy i do ćwiczeń przygotowawczych.
#2 Chęć wskoczenia do każdego auta
- Co robić, gdy pies nie daje sobie rady?
Prosimy osobę, lub właściciela z psem, o zatrzymanie się, dzięki czemu ćwiczenie stanie się łatwiejsze. Człowiek nie powinien patrzeć się na psa, nie powinien jednak też udawać sztywnego posągu, bo to z kolei przesada w drugą stronę.
Pamiętajmy, że te dwie rzeczy możemy doskonale ze sobą połączyć!
Inną, równie oczywistą rzeczą powinien być powrót do artykułu o chodzeniu na luźnej smyczy i do ćwiczeń przygotowawczych.
#2 Chęć wskoczenia do każdego auta
gdy widzi otwarty samochód - bezmyślnie próbuje wejść i nie chce później wyjść (robiła tak na początku z naszym samochodem, po przyjeździe na tylnym siedzeniu skorzystała z okazji ze jest otwarty bagażnik i wskoczyła - po 2h jazdy nie miała ochoty ani na spacer ani na eksplorację otoczenia - w panice wskoczyła do bagażnika).
Tutaj mamy do czynienia z nieco trudniejszym problemem, ponieważ na ten temat nie powstał konkretny artykuł. Jest on jednak jak najbardziej do rozwiązania!
Znowu, przechodzimy do artykułu o eliminowaniu niepożądanych zachowań.
Znowu, przechodzimy do artykułu o eliminowaniu niepożądanych zachowań.
Skupiamy się na najważniejszej części: "Zachowanie niepożądane musisz eliminować KONSEKWENTNIE, czyli nie tylko na szkoleniu i nie tylko podczas sesji, ale podczas KAŻDEJ sytuacji, w której się ono pojawia (...)", Oznacza to, że korzystamy z każdej okazji, gdy suczka chce wskoczyć do auta, aby ją przećwiczyć. Nie uciekamy, nie odchodzimy, nie dajemy się przeciągać, ponieważ wtedy nie będzie to miało nic wspólnego z "eliminowaniem". Oczywiście to samo odnosi się do mijania ludzi i pracy z jakimkolwiek problemem!
Logicznie analizując problem, dochodzimy do wniosku, że chodzi nam o spokojne przejście obok auta. Ale czy to nie to samo, co z ludźmi lub psami, tylko z innym rozproszeniem? Oczywiście! Wracamy więc do naszego planu działania.
Logicznie analizując problem, dochodzimy do wniosku, że chodzi nam o spokojne przejście obok auta. Ale czy to nie to samo, co z ludźmi lub psami, tylko z innym rozproszeniem? Oczywiście! Wracamy więc do naszego planu działania.
1. Jeśli jest taka możliwość, nie ćwicz od razu na tym, co jest Waszym prawdziwym problemem – wykorzystaj coś, co psa ekscytuje, ale przy czym nie ma wpojonego nawyku reagowania przesadnie emocjonalnie. - wypisujemy przykłady
2. Sprowokuj sytuację podobną do tej, w której pies sobie nie radzi, dbając o to, by niekontrolowanie nie urósł poziom jego emocji. - tworzymy plan sytuacji i działamy
Możemy więc wykorzystać tutaj nasze auto lub auto kogoś znajomego i ćwiczyć z nim do woli. Oczywiste jest, że nie wypada kręcić się przy otwartych autach obcych ludzi, którymi dodatkowo zaraz odjadą. Jeśli jednak odległość, przy której suczka rwie do auta jest duża, to też możemy wykorzystywać.
Oprócz tego ćwiczymy samokontrolę i chodzenie na luźnej smyczy. Warto ułożyć sobie tor z nagród - powkładać je do kubeczków, poustawiać po lewej i prawej stronie i chodzić między nimi ze skupionym na sobie psem. Jego uwagę uzyskujemy dzięki dobrym nagrodom, dobrej długości ćwiczenia, dobrym podstawom, dobrej odległości i odpowiedniej wartości smakołyków na ziemi. To idealne przeniesienie kuszących psów, ludzi czy aut na warunki domowe.
Poza wszystkim zajęłabym się przepracowaniem lęku przed wysiadaniem z auta. Być może potrzebna będzie tutaj pomoc specjalisty, ale warto spróbować np. w zabawie ćwiczyć wskakiwanie i wyskakiwanie z auta, chociażby za piłeczką. Może pomogłoby nauczenie jej wchodzenia do auta jako sztuczki? Wówczas skupiałaby się na świetnej, przyjemnej pracy. Myślę, że auto przestanie być dla niej tak cenne jeśli zrozumie, że po jego opuszczeniu nie dzieje się nic złego.
#3 Odłączanie się ludzi od suczki w trakcie spaceru
Oprócz tego ćwiczymy samokontrolę i chodzenie na luźnej smyczy. Warto ułożyć sobie tor z nagród - powkładać je do kubeczków, poustawiać po lewej i prawej stronie i chodzić między nimi ze skupionym na sobie psem. Jego uwagę uzyskujemy dzięki dobrym nagrodom, dobrej długości ćwiczenia, dobrym podstawom, dobrej odległości i odpowiedniej wartości smakołyków na ziemi. To idealne przeniesienie kuszących psów, ludzi czy aut na warunki domowe.
Poza wszystkim zajęłabym się przepracowaniem lęku przed wysiadaniem z auta. Być może potrzebna będzie tutaj pomoc specjalisty, ale warto spróbować np. w zabawie ćwiczyć wskakiwanie i wyskakiwanie z auta, chociażby za piłeczką. Może pomogłoby nauczenie jej wchodzenia do auta jako sztuczki? Wówczas skupiałaby się na świetnej, przyjemnej pracy. Myślę, że auto przestanie być dla niej tak cenne jeśli zrozumie, że po jego opuszczeniu nie dzieje się nic złego.
#3 Odłączanie się ludzi od suczki w trakcie spaceru
gdy np. idę na spacer z koleżanką, która wchodzi do sklepu - jest panika pod sklepem, chociaż widziała tą osobę pierwszy raz w życiu i spotkała 30 min temu
Warto umówić się na spacery, gdzie nikt nie będzie odchodzić od suczki, będzie się więc czuć pewnie, ale równocześnie należy budować wartość dla bycia przy sobie. Bawić się z nią, dawać dzienną porcję jedzenia z ręki i proponować różne, ulubione aktywności. Zdecydowanie polecam tutaj artykuł o zasadzie "Nie robisz - nie dostajesz".
Z czasem koleżanka może się angażować w zabawy, najlepiej bez smakołyków czy zabawek, aby pokazać suczce, że jeśli chodzi o szukanie atrakcji, to najłatwiej jest je znaleźć u swojej opiekunki. Niestety, gdy pies sobie coś "uroi", np. że każdy człowiek jest fantastyczną przepustką do Disneylandu, nie mamy innego wyjścia, jak go z tego snu wybudzić.
Na spacerach polecam też odchodzenie koleżanki, lub odchodzenie od koleżanki, na kilka kroków i radosny powrót. Można poprosić koleżankę, aby odeszła, w tym czasie dajemy suczce świetne smakołyki (lub najpierw odchodzimy na odpowiednią odległość), a potem, gdy wraca, początkowo suczka może się z nią przywitać, ale jak najszybciej staramy się ją zatrzymać atrakcjami przy sobie. Polecam mieć "asy w rękawie", czyli coś, co suczka uwielbia, na takie momenty. Ważne jest, aby koleżanka na początku ćwiczenia nie była zbyt ciekawa dla suczki, czyli ograniczyła swoje ruchy i mówienie do psa.
Innym wyjściem jest nauczenie suczki zostawania w pozycji (artykuł o tym pojawi się wkrótce, ale można znaleźć naprawdę bardzo łatwo dobre porady na ten temat) niezależnie od okoliczności. Wówczas komenda "siad" skutecznie ją unieruchomi i pozwoli nam na utrwalanie jej spokoju przez podawanie smakołyków.
Dobra wiadomość jest taka, że tym samym przepracowujemy tutaj też nasz problem #1 oraz #2, ponieważ ucząc psa, że jesteśmy fantastyczni przy czymś, na czym mu bardzo zależy, zmniejszamy problem związany z każdą taką rzeczą.
Z czasem koleżanka może się angażować w zabawy, najlepiej bez smakołyków czy zabawek, aby pokazać suczce, że jeśli chodzi o szukanie atrakcji, to najłatwiej jest je znaleźć u swojej opiekunki. Niestety, gdy pies sobie coś "uroi", np. że każdy człowiek jest fantastyczną przepustką do Disneylandu, nie mamy innego wyjścia, jak go z tego snu wybudzić.
Na spacerach polecam też odchodzenie koleżanki, lub odchodzenie od koleżanki, na kilka kroków i radosny powrót. Można poprosić koleżankę, aby odeszła, w tym czasie dajemy suczce świetne smakołyki (lub najpierw odchodzimy na odpowiednią odległość), a potem, gdy wraca, początkowo suczka może się z nią przywitać, ale jak najszybciej staramy się ją zatrzymać atrakcjami przy sobie. Polecam mieć "asy w rękawie", czyli coś, co suczka uwielbia, na takie momenty. Ważne jest, aby koleżanka na początku ćwiczenia nie była zbyt ciekawa dla suczki, czyli ograniczyła swoje ruchy i mówienie do psa.
Innym wyjściem jest nauczenie suczki zostawania w pozycji (artykuł o tym pojawi się wkrótce, ale można znaleźć naprawdę bardzo łatwo dobre porady na ten temat) niezależnie od okoliczności. Wówczas komenda "siad" skutecznie ją unieruchomi i pozwoli nam na utrwalanie jej spokoju przez podawanie smakołyków.
Dobra wiadomość jest taka, że tym samym przepracowujemy tutaj też nasz problem #1 oraz #2, ponieważ ucząc psa, że jesteśmy fantastyczni przy czymś, na czym mu bardzo zależy, zmniejszamy problem związany z każdą taką rzeczą.
najgorsze jest to, że przy takiej ekscytacji (ludźmi/psami) ani panice (ktoś odchodzi/otwarty samochód) nic do niej nie dociera - zawołana wróci, tylko po to by zaskamleć i miotać się dalej na smyczy.
A tutaj muszę wyrazić swój żal, że niesamowita samokontrola psa została niedoceniona i, jak zawsze, przez właściciela problem się pogłębia.
Suczka wyraźnie, w wielkich emocjach, reaguje na zawołanie (Ile jest takich psów, niech ktoś mi powie?! Umarłabym ze szczęścia, gdybym na spacerach kiedykolwiek spotkała chociaż pięć takich sztuk!). Natomiast właścicielka, wiedząc, co nastąpi (zaskomlenie i dalsze miotanie się), nic nie robi (nie szkodzi - jest takie święte prawo właściciela do nie posiadania całej wiedzy na świecie. Jest to jak najbardziej w porządku, tym bardziej, że tym razem mówimy o osobie, która tej wiedzy szuka!).
Chciałam zaznaczyć, że w teorii, patrząc na ogół psów, powrót suczki na zawołanie nie powinien w ogóle nastąpić. Ale jednak, będąc w takich emocjach, w których większość psów zapomniałaby o tym, co się dzieje dookoła nich, udało jej się to!
Jaka powinna więc być tutaj reakcja opiekuna?
Natychmiastowe zabranie suczki z sytuacji, czyli odejście, najlepiej odbiegnięcie, połączone z radosnymi okrzykami w ramach WIELKIEJ NAGRODY.
Następnie polecam uspokojenie suczki, np. ćwiczeniami na samokontrolę lub próbę podejścia jeden krok bliżej. Im więcej takich sytuacji, tym szybciej uświadomimy sobie, na co ją teraz stać i czego możemy od niej wymagać, a co jest dla niej za trudne.
Ostatnia, bardzo ważna rzecz.
Aby jak najszybciej zlikwidować te problemy, nie możemy dopuścić do tego, aby takie sytuacje się powtarzały. Jeśli więc koleżanka chce iść do sklepu, nie bierzemy "przy okazji" suczki. Jeśli nie mamy czasu ćwiczyć z autami, staramy się iść tak, aby ich uniknąć. Jeśli czasami dojdzie do porażki, nie szkodzi, ale musimy intensywnie nadrobić to, co straciliśmy. Z czasem pomyłka będzie miała coraz mniejszy wpływ na nasz postęp w szkoleniu!
Suczka wyraźnie, w wielkich emocjach, reaguje na zawołanie (Ile jest takich psów, niech ktoś mi powie?! Umarłabym ze szczęścia, gdybym na spacerach kiedykolwiek spotkała chociaż pięć takich sztuk!). Natomiast właścicielka, wiedząc, co nastąpi (zaskomlenie i dalsze miotanie się), nic nie robi (nie szkodzi - jest takie święte prawo właściciela do nie posiadania całej wiedzy na świecie. Jest to jak najbardziej w porządku, tym bardziej, że tym razem mówimy o osobie, która tej wiedzy szuka!).
Chciałam zaznaczyć, że w teorii, patrząc na ogół psów, powrót suczki na zawołanie nie powinien w ogóle nastąpić. Ale jednak, będąc w takich emocjach, w których większość psów zapomniałaby o tym, co się dzieje dookoła nich, udało jej się to!
Jaka powinna więc być tutaj reakcja opiekuna?
Natychmiastowe zabranie suczki z sytuacji, czyli odejście, najlepiej odbiegnięcie, połączone z radosnymi okrzykami w ramach WIELKIEJ NAGRODY.
Następnie polecam uspokojenie suczki, np. ćwiczeniami na samokontrolę lub próbę podejścia jeden krok bliżej. Im więcej takich sytuacji, tym szybciej uświadomimy sobie, na co ją teraz stać i czego możemy od niej wymagać, a co jest dla niej za trudne.
Ostatnia, bardzo ważna rzecz.
Aby jak najszybciej zlikwidować te problemy, nie możemy dopuścić do tego, aby takie sytuacje się powtarzały. Jeśli więc koleżanka chce iść do sklepu, nie bierzemy "przy okazji" suczki. Jeśli nie mamy czasu ćwiczyć z autami, staramy się iść tak, aby ich uniknąć. Jeśli czasami dojdzie do porażki, nie szkodzi, ale musimy intensywnie nadrobić to, co straciliśmy. Z czasem pomyłka będzie miała coraz mniejszy wpływ na nasz postęp w szkoleniu!
Zauważcie, że z każdego artykułu wyciągałam tak naprawdę tylko kilka podpunktów. Co ważne, do wielu wniosków zapisanych wyżej doszłam w trakcie pisania. Bez pogrupowania sobie wszystkich informacji, być może nie udzieliłabym tak szczegółowej porady. Mam nadzieję, że teraz moje teksty przestały niektórych z Was tak bardzo przerażać. Nie ma żadnej potrzeby, abyście próbowali zrozumieć i zastosować wszystko od razu. Oczywiście Wy powinniście w podobny sposób sporządzić sobie plan nagradzania psa, bo wiem, że jest to bardzo ciężkie do opanowania, a na ten temat wspominam w dosłownie każdym artykule, bo bez tego żadne szkolenie nie da Wam efektu. Wtedy winy nie będzie w za małej odległości czy zbyt ciekawym rozproszeniu, jest więc bardzo ważne, abyście jej szukali też w tym, jak zaznaczacie pożądane lub niepożądane zachowanie psa.
Copyright © Emilia Prusevicius. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, wykorzystywanie tekstu, oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.