23.09.2013
Zasada "Nie robisz - nie dostajesz"
Wszyscy znamy miłych panów, którzy dzwonią do naszych drzwi nieustannie przez kilka minut, a gdy tylko im otworzymy, proponują nam ofertę zakupu jakiegoś produktu, która jest nie do odrzucenia. Jak często kusimy się na skorzystanie z niej? A jak często kolorowe reklamy nakłaniają nas do zaopatrzenia się w rzeczy, które tak naprawdę nie są nam do niczego potrzebne? W szkoleniu to właśnie my musimy stać się tak przekonujący dla psa, aby jak najmniej czasu wymagało od niego podjęcie decyzji o wydaniu wszystkiego, co ma w portfelu - uwagi, chęci, radości - na naszą propozycję, a nie na to, co naprawdę chciałby zobaczyć.
W szkoleniu pozytywnym dużo uwagi poświęca się na stopniowanie rozproszeń w otoczeniu psa, w celu wymagania od niego posłuszeństwa w coraz trudniejszych dla niego warunkach. Po kilku tygodniach konsekwentnej pracy, faktycznie już mało co nas zaskakuje - przynajmniej w przypadku psa, który od początku kształtowany jest odpowiednią metodą według odpowiednich zasad. Zwiększanie odległości od obiektu rozpraszającego, czy długości przebywania w danej sytuacji to jednak nie wszystko. Zasada "nie robisz - nie dostajesz" jest odpowiedzią na to, co robić, kiedy pies znajduje się w sytuacji, do której go jeszcze nie przygotowaliśmy, a w której wszyscy zebrani wiedzą, że jesteśmy marnym robaczkiem w porównaniu do tego, na co pies ma ochotę. Przygotowuje do sytuacji, kiedy nie ma żadnych szans na to, aby się wycofać.
W szkoleniu pozytywnym dużo uwagi poświęca się na stopniowanie rozproszeń w otoczeniu psa, w celu wymagania od niego posłuszeństwa w coraz trudniejszych dla niego warunkach. Po kilku tygodniach konsekwentnej pracy, faktycznie już mało co nas zaskakuje - przynajmniej w przypadku psa, który od początku kształtowany jest odpowiednią metodą według odpowiednich zasad. Zwiększanie odległości od obiektu rozpraszającego, czy długości przebywania w danej sytuacji to jednak nie wszystko. Zasada "nie robisz - nie dostajesz" jest odpowiedzią na to, co robić, kiedy pies znajduje się w sytuacji, do której go jeszcze nie przygotowaliśmy, a w której wszyscy zebrani wiedzą, że jesteśmy marnym robaczkiem w porównaniu do tego, na co pies ma ochotę. Przygotowuje do sytuacji, kiedy nie ma żadnych szans na to, aby się wycofać.
Przedstawienie zasady "nie robisz - nie dostajesz"
Nieodłącznym elementem każdej zabawy, jaką obserwuję, jest oddanie bez żadnej walki psu piłeczki, mimo, że początkowo proszony był o zabawę w szarpanie. Jeśli spojrzelibyśmy jednak na tę sytuację z punktu widzenia szkoleniowego, to widzimy tutaj niepowtarzalną okazję do wyegzekwowania od psa posłuszeństwa w zupełnie luźnej atmosferze, tak, że nawet nie zauważy, że właśnie jest szkolony. Normalnie przecież zorganizowalibyśmy (o ile już tego nie mamy za sobą) ćwiczenie szarpania się piłką w otoczeniu ciekawych przedmiotów lub smakołyków jako rozproszeniami, a jednak podczas docelowej zabawy rezygnujemy z wykorzystania jej w ten sposób. A przecież połączona z ćwiczeniem, nie wyklucza świetnej rozrywki!! Te dwie rzeczy razem dają nawet więcej, niż osobno, bo mamy tutaj i czystą przyjemność, i sukces szkoleniowy wykraczający ponad "trzymaj" i "puść", na których zazwyczaj się zatrzymujemy. Zasadę "nie robisz - nie dostajesz" po raz pierwszy wprowadzamy właśnie podczas zabawy.
Tę zasadę staram się stosować jak najczęściej, np. rzucam lubianą i nielubianą przez psa zabawkę, polecając mu najpierw przyniesienie tej nielubianej, a w nagrodę pozwalając mu pobiec do tej o większej wartości. Przedstawienie psu tej reguły w zabawie sprawia, że rezygnacja nie jest dla niego tak uciążliwa i wiąże się z pozytywnymi emocjami, co możemy potem wykorzystać przy uczeniu psa podstawowego posłuszeństwa, jak np. podczas nauki przychodzenia na zawołanie.
Schemat działania
O tym należy pamiętać
Mój pies daje sobie radę
To świetnie! A teraz odpowiedz sobie na pytanie, czy jesteś w stanie podczas zabawy położyć mu aromatyczne mięsko na nosie tak, że nie zluzuje ani na chwilę ucisku szczęk na zabawce? Czy możesz nim wodzić przed nosem psa, a on nie straci Tobą zainteresowania? Czy jeśli przemnożysz rozproszenie, czyli np. wybierzesz się na Rowerową Masę Krytyczną lub wystawę psów, to doskonale sobie poradzi? Jak blisko jesteś w stanie podejść do rozproszenia?
Pamiętaj - w tym ćwiczeniu starasz się o porażkę, odkrywasz, co może ją spowodować i wykorzystujesz to, co już raz do niej doprowadziło!
Przygotowanie do życia
Jak zasada "Nie robisz - nie dostajesz" ma się do codziennego życia z psem? Chociażby podczas spacerów będą się zdarzały sytuacje, kiedy na horyzoncie pojawi się rozproszenie silniejsze od nas, nad którym nie zdążyliśmy jeszcze popracować. Mam tutaj na myśli kota, psa, człowieka, zająca, psa za płotem lub dzieci grające w piłkę. Szczególnie na początku szkolenia, mimo naszych usilnych starań, nie będziemy w stanie oszukać wówczas psa, że to my jesteśmy lepsi - będzie miał nieodparte wrażenie, że to jednak owoc zakazany jest ciekawszy i będzie robić wszystko, aby się do niego dostać.
Tutaj wkraczamy z zasadą "nie robisz - nie dostajesz", w której założeniach wpisane jest, że to, czym nie dysponujemy, jest ciekawsze. My, ludzie, to wiemy - pies nie musi. Przekazujemy mu jedynie komunikat: "Wydaje ci się, że ten przebiegający z prędkością światła kot jest fajniejszy, niż zabawa szarpakiem, który masz na co dzień. Dawaj, bawimy się!". Jeśli tylko będziemy bardziej konsekwentni niż on, w końcu stwierdzi, że być może faktycznie mamy rację i, początkowo nieprzekonany, zdecyduje się spróbować grać na naszych warunkach. Niesamowicie istotne jest tutaj proponowanie mu więc jedynie jego ulubionych zabaw, aby coraz bardziej skracać moment zastanawiania się nad podjęciem wyboru: wrócić na zabawę, czy próbować dostać się na drzewo do wiewiórki?
W poprzednim artykule o zasadzie stopniowania zawarłam następujący punkt:
Nieodłącznym elementem każdej zabawy, jaką obserwuję, jest oddanie bez żadnej walki psu piłeczki, mimo, że początkowo proszony był o zabawę w szarpanie. Jeśli spojrzelibyśmy jednak na tę sytuację z punktu widzenia szkoleniowego, to widzimy tutaj niepowtarzalną okazję do wyegzekwowania od psa posłuszeństwa w zupełnie luźnej atmosferze, tak, że nawet nie zauważy, że właśnie jest szkolony. Normalnie przecież zorganizowalibyśmy (o ile już tego nie mamy za sobą) ćwiczenie szarpania się piłką w otoczeniu ciekawych przedmiotów lub smakołyków jako rozproszeniami, a jednak podczas docelowej zabawy rezygnujemy z wykorzystania jej w ten sposób. A przecież połączona z ćwiczeniem, nie wyklucza świetnej rozrywki!! Te dwie rzeczy razem dają nawet więcej, niż osobno, bo mamy tutaj i czystą przyjemność, i sukces szkoleniowy wykraczający ponad "trzymaj" i "puść", na których zazwyczaj się zatrzymujemy. Zasadę "nie robisz - nie dostajesz" po raz pierwszy wprowadzamy właśnie podczas zabawy.
Tę zasadę staram się stosować jak najczęściej, np. rzucam lubianą i nielubianą przez psa zabawkę, polecając mu najpierw przyniesienie tej nielubianej, a w nagrodę pozwalając mu pobiec do tej o większej wartości. Przedstawienie psu tej reguły w zabawie sprawia, że rezygnacja nie jest dla niego tak uciążliwa i wiąże się z pozytywnymi emocjami, co możemy potem wykorzystać przy uczeniu psa podstawowego posłuszeństwa, jak np. podczas nauki przychodzenia na zawołanie.
Schemat działania
- Upewnij się, że pies potrafi coś, co jest dla niego łatwe, przyjemne, zabawne i ekscytujące w codziennych warunkach bez rozproszeń - targetowanie dłoni, szarpanie się zabawką, pogoń za piłką, bieg z Tobą.
- Zapnij psa na smycz. Jedyne, do czego będzie przez Ciebie używana, to ewentualne uniemożliwienie dopadnięcia przez psa rozproszenia, gdy ten nagle ruszy w jego stronę. Nie przyciągaj nią psa do siebie!
- Pierwsze sesje zawsze zaczynaj od radosnej zabawy, aby przypomnieć psu, że jesteś najbardziej wartościowy na świecie. To nic, że zaraz sam poddasz to w wątpliwość - takie odświeżenie psiej pamięci nigdy nie zaszkodzi.
- Pokaż psu wybrane przez siebie rozproszenie. Możesz je rzucić, rozłożyć na podłodze, trzymać w ręce lub zrobić z nim cokolwiek, co przyjdzie Ci do głowy. Będąc już na bardzo zaawansowanym etapie ćwiczenia możesz nawet pozwolić psu szarpać się z inną osobą, samemu próbując go za wszelką cenę przywołać do siebie (druga osoba w momencie wydania przez Ciebie psu komendy nieruchomieje i uniemożliwia dalszą zabawę, nie patrząc się na psa). Możesz też poprosić kogoś o karmienie Twojego psa smakołykami - na początku o jak najniższej wartości, np. suchą karmą.
- Zrób WSZYSTKO, aby psa zainteresować sobą. Jeśli trzeba, wskocz na kanapę i udawaj Tarzana. Ponieważ w zasadzie "nie robisz - nie dostajesz" nie ma miejsca na szarpanie psa i jego przesadnie emocjonalne podskoki, w razie potrzeby oddal psa od rozproszenia (dłoń ze smakołykiem trzymaj prawie za plecami, odejdź trzy, i jeśli trzeba, kolejne trzy, i kolejne, i kolejne, i kolejne trzy kroki od położonego na ziemi kotleta schabowego). Jeśli masz taką możliwość, to po odniesieniu sukcesu, jako rozproszenie na następną sesję wybierz coś mniej wartościowego. Dobre rozproszenie to takie, które pies widzi, ale nie dostaje na jego widok histerii. Takie sytuacje będą się zdarzać same z siebie i będą weryfikacją tego, czy zasada została wystarczająco konsekwentnie wprowadzona w życie.
- Jeśli jest taka możliwość, od czasu do czasu pozwól psu podejść do rozproszenia w ramach nagrody. Niech to następuje wtedy, gdy bardzo się zaangażuje w zabawę, np. gdy podczas szarpania będzie się zapierać całym sobą. Za takie podejście należy mu się zabawa z innym psem, obwąchanie ciekawego krzaczka lub zjedzenie upragnionych smakołyków.
O tym należy pamiętać
- Po opanowaniu rezygnowania z pewnych rozproszeń, możesz poprosić kogoś o nagłe spowodowanie ich pojawienia się - np. rozrzucenie przez znajomego przed psem kawałków gotowanego kurczaka - i natychmiast podjąć próbę przekierowania psa na zabawę w szarpanie. Nie ustalaj, kiedy zmaterializuje się rozproszenie, Ty też masz być zaskoczony! Pamiętaj też, aby każde nowe rozproszenie wprowadzać poprzedzone aktywną zabawą. Po pracy nad kilkudziesięcioma rzeczami (jest to najbezpieczniejsza wartość, którą można przyjąć), także nowe rzeczy możesz wprowadzać z zaskoczenia.
- Nie zaczynaj ćwiczenia od zestawiania ze sobą bardzo kontrastujących rozproszeń, czyli nie wymagaj od psa, aby zrezygnował z kota na rzecz Twojej zabawki. Taka sesja także może odnieść skutek, ale jeśli to Wasze początki, to stanie się to dopiero wtedy, gdy wycofasz się tak, że kot zniknie z pola widzenia psa. Nastaw się raczej na osiąganie sukcesu bez tracenia rozproszenia z oczu.
- Po wielokrotnym skupieniu się psa na Tobie przy jakimś rozproszeniu, zgodnie z zasadą stopniowania możesz zacząć wymagać od niego siadania, warowania lub wykonywania ćwiczeń na samokontrolę. Możesz też wprowadzić po prostu spokojniejsze zabawy, jak chowanie przedmiotów - zostawiasz psa w miejscu, chowasz zabawkę, a następnie razem idziecie na jej poszukiwania.
- Jeśli proponowana przez Ciebie psu zabawa nie jest wg niego naprawdę fantastyczna, nie odniesiesz tak dużych efektów, gdybyś wykorzystał coś, co jest dla psa ulubioną rozrywką i nagrodą. Co prawda jedzenie nie jest najbardziej zajmującą rzeczą i nie będzie łatwo na nie przekierować uwagi psa, ale jeśli nie masz innej możliwości, to nie ograniczaj się do nudnego i przewidywalnego karmienia z ręki. Podnoś nogi i przerzucaj przez nie smakołyki, kładź je na ziemi i pstryknięciem palców wyrzucaj je do przodu (na kafelkach świetnie odbijają się parówki, a karma wydaje śmieszne dźwięki, obijając się o ściany. Moje psy uwielbiają takie "polowanie"!), a w międzyczasie pracuj chociażby nad targetem. Pamiętaj jednak, że im mniej interesująca oferta z Twojej strony, tym mniej interesujące musi być rozproszenie.
- Każdemu, kto stosuje tę zasadę, zdarzało się - i wcale nie tak rzadko - że skakał, krzyczał i piszczał, a pies nie chciał zareagować na to od razu. NIGDY się nie poddawaj!
Mój pies daje sobie radę
To świetnie! A teraz odpowiedz sobie na pytanie, czy jesteś w stanie podczas zabawy położyć mu aromatyczne mięsko na nosie tak, że nie zluzuje ani na chwilę ucisku szczęk na zabawce? Czy możesz nim wodzić przed nosem psa, a on nie straci Tobą zainteresowania? Czy jeśli przemnożysz rozproszenie, czyli np. wybierzesz się na Rowerową Masę Krytyczną lub wystawę psów, to doskonale sobie poradzi? Jak blisko jesteś w stanie podejść do rozproszenia?
Pamiętaj - w tym ćwiczeniu starasz się o porażkę, odkrywasz, co może ją spowodować i wykorzystujesz to, co już raz do niej doprowadziło!
Przygotowanie do życia
Jak zasada "Nie robisz - nie dostajesz" ma się do codziennego życia z psem? Chociażby podczas spacerów będą się zdarzały sytuacje, kiedy na horyzoncie pojawi się rozproszenie silniejsze od nas, nad którym nie zdążyliśmy jeszcze popracować. Mam tutaj na myśli kota, psa, człowieka, zająca, psa za płotem lub dzieci grające w piłkę. Szczególnie na początku szkolenia, mimo naszych usilnych starań, nie będziemy w stanie oszukać wówczas psa, że to my jesteśmy lepsi - będzie miał nieodparte wrażenie, że to jednak owoc zakazany jest ciekawszy i będzie robić wszystko, aby się do niego dostać.
Tutaj wkraczamy z zasadą "nie robisz - nie dostajesz", w której założeniach wpisane jest, że to, czym nie dysponujemy, jest ciekawsze. My, ludzie, to wiemy - pies nie musi. Przekazujemy mu jedynie komunikat: "Wydaje ci się, że ten przebiegający z prędkością światła kot jest fajniejszy, niż zabawa szarpakiem, który masz na co dzień. Dawaj, bawimy się!". Jeśli tylko będziemy bardziej konsekwentni niż on, w końcu stwierdzi, że być może faktycznie mamy rację i, początkowo nieprzekonany, zdecyduje się spróbować grać na naszych warunkach. Niesamowicie istotne jest tutaj proponowanie mu więc jedynie jego ulubionych zabaw, aby coraz bardziej skracać moment zastanawiania się nad podjęciem wyboru: wrócić na zabawę, czy próbować dostać się na drzewo do wiewiórki?
W poprzednim artykule o zasadzie stopniowania zawarłam następujący punkt:
6. W przypadku wielkich emocji i braku możliwości uczynienia sytuacji łatwiejszej, staraj się je najpierw przekierować na np. równie szaleńczą zabawę w szarpanie. Dopiero gdy odruchem Twojego psa stanie się automatyczne przychodzenie do Ciebie na zabawę, zacznij wymagać od niego samokontroli. Wykorzystuję ten sposób gdy muszę np. przejść z psem między płotami, za którymi biegają i szczekają psy i nie mogę manipulować odległością.
Właśnie tutaj pojawia się miejsce na wykorzystanie (nie uczenie!) zasady "nie robisz - nie dostajesz", która odpowiednio wprowadzona, pozwala nam wychodzić zwycięsko z pozornie beznadziejnych sytuacji, których jednak dobre wykorzystanie - pcha pracę do przodu. To właśnie te chwile o największym natężeniu emocjonalnym zapadają psu najmocniej w pamięć i nie należy ich lekceważyć, ani się w nich poddawać, tylko dać z siebie wszystko.
Zasada "nie robisz - nie dostajesz" opiera się także na zrozumieniu psa. Czasami wymaganie od niego posłuszeństwa w trudnych sytuacjach wręcz sprawia, że tracimy na wartości. Co prawda rozpraszający obiekt i ekscytacja nim znikają, ale pies na pewno nie odniósł wrażenia, że jesteśmy lepsi niż przed chwilą widziany człowiek na rowerze. Zaproponowanie mu zabawy to nasza oferta dla psa na rozładowanie emocji, czyli coś o wiele łatwiejszego i przyjemniejszego. Podchodzi to w stu procentach z naszej strony, wzmacnia więc niesamowicie nasz wizerunek.
Zasada "nie robisz - nie dostajesz" jest przydatna także przy likwidowaniu zachowań problemowych. Ile razy rodzice wmuszali w nas obiad, na który nie mieliśmy ochoty? Pies jednej z moich klientek miał lęk separacyjny i przez długie godziny siedzenia w samotności wył i szczekał w pokoju, nie chcąc zjeść ani swojej karmy, ani kości. Gdy właścicielka w końcu wracała do domu (nieważne, po jakim czasie), dosłownie rzucał się na swoją miskę i nie było możliwości np. odebrania mu jej. Zakomunikowanie mu więc, że albo je sam, albo wcale było niemożliwe. Obawa, że mogłoby to doprowadzić do agresji miskowej, była całkowicie uzasadniona. Wprowadziłam psu komendę „jedz” i zaczynając ćwiczenie od jednej kulki karmy, a kończąc na całej porcji, pies przemógł się i zaczął jeść (co go też uspokajało i pomagało uporać się z emocjami), zamiast kilkugodzinnego czekania na powrót właścicielki.
U Wery natomiast zawsze uciążliwe dla mnie było to, że uwielbiała bawić się swoimi miskami i prawie zawsze, gdy do niej przychodziłam, były one wywrócone, a po wodzie nie było już ani śladu. Nie wyobrażałam sobie wzięcia jej na spacer, gdy ta ma sucho w pysku – oczywiście, miałam też butelkę z wodą, ale była ona przeznaczona na przerwy w ćwiczeniach. Nauczyłam ją komendy „pij” i mimo, że odbywało się to na początku z wielkim piskiem, odrywaniem się od miski i proponowaniem mi wszystkich innych zachowań jak siadanie czy warowanie, byleby jak najszybciej wyjść, to obecnie zawsze przed spacerem zostaje wypite przynajmniej pół miski.
Wyobrażacie sobie, jak cenna jest ta zasada przy uczeniu psa przychodzenie na zawołanie? Dzięki odpowiedniej ilości ćwiczenia powinien sobie wpoić, że moment pojawienia się czegoś ciekawego w jego polu widzenia, oznacza cudowną propozycję zabawy z naszej strony, której nie da się odrzucić. Tajemnicą działania zasady "nie robisz - nie dostajesz" jest przekonanie psa, że będziemy tak długo walczyć o jego uwagę, jak będzie to konieczne i zawsze nam się to uda. Dodatkowo potrafimy to robić tak, że nie będzie się czuł oszukany, tylko zadowolony, a element przymusu w przywołaniu - "Jeśli nie przyjdziesz, przyciągnę cię smyczą" - zostanie zlikwidowany do minimum, a przy niewielkich rozproszeniach zniknie całkowicie. Przyjście psa do nas będzie jego świadomym wyborem, z którego będzie maksymalnie zadowolony. Co więcej, nie kontrolujemy go fizycznie - nie przyciągaliśmy go do siebie - więc była to tylko i wyłącznie jego decyzja, a my jedynie użyliśmy dobrych środków perswazji.
Nie mylmy zasady „nie robisz - nie dostajesz” z bezwzględnym oczekiwaniem od psa posłuszeństwa w każdej sytuacji, bez zważania na wysyłane przez niego sygnały! Jak zawsze, zasada stopniowania powinna kierować całym szkoleniem.
Od parówki przy nosie, do kota przy nodze - właśnie do tego dążysz, decydując się na wprowadzenie zasady "nie robisz - nie dostajesz".
DYSKUSJA NA TEMAT ARTYKUŁU DOSTĘPNA TUTAJ.
Zasada "nie robisz - nie dostajesz" opiera się także na zrozumieniu psa. Czasami wymaganie od niego posłuszeństwa w trudnych sytuacjach wręcz sprawia, że tracimy na wartości. Co prawda rozpraszający obiekt i ekscytacja nim znikają, ale pies na pewno nie odniósł wrażenia, że jesteśmy lepsi niż przed chwilą widziany człowiek na rowerze. Zaproponowanie mu zabawy to nasza oferta dla psa na rozładowanie emocji, czyli coś o wiele łatwiejszego i przyjemniejszego. Podchodzi to w stu procentach z naszej strony, wzmacnia więc niesamowicie nasz wizerunek.
Zasada "nie robisz - nie dostajesz" jest przydatna także przy likwidowaniu zachowań problemowych. Ile razy rodzice wmuszali w nas obiad, na który nie mieliśmy ochoty? Pies jednej z moich klientek miał lęk separacyjny i przez długie godziny siedzenia w samotności wył i szczekał w pokoju, nie chcąc zjeść ani swojej karmy, ani kości. Gdy właścicielka w końcu wracała do domu (nieważne, po jakim czasie), dosłownie rzucał się na swoją miskę i nie było możliwości np. odebrania mu jej. Zakomunikowanie mu więc, że albo je sam, albo wcale było niemożliwe. Obawa, że mogłoby to doprowadzić do agresji miskowej, była całkowicie uzasadniona. Wprowadziłam psu komendę „jedz” i zaczynając ćwiczenie od jednej kulki karmy, a kończąc na całej porcji, pies przemógł się i zaczął jeść (co go też uspokajało i pomagało uporać się z emocjami), zamiast kilkugodzinnego czekania na powrót właścicielki.
U Wery natomiast zawsze uciążliwe dla mnie było to, że uwielbiała bawić się swoimi miskami i prawie zawsze, gdy do niej przychodziłam, były one wywrócone, a po wodzie nie było już ani śladu. Nie wyobrażałam sobie wzięcia jej na spacer, gdy ta ma sucho w pysku – oczywiście, miałam też butelkę z wodą, ale była ona przeznaczona na przerwy w ćwiczeniach. Nauczyłam ją komendy „pij” i mimo, że odbywało się to na początku z wielkim piskiem, odrywaniem się od miski i proponowaniem mi wszystkich innych zachowań jak siadanie czy warowanie, byleby jak najszybciej wyjść, to obecnie zawsze przed spacerem zostaje wypite przynajmniej pół miski.
Wyobrażacie sobie, jak cenna jest ta zasada przy uczeniu psa przychodzenie na zawołanie? Dzięki odpowiedniej ilości ćwiczenia powinien sobie wpoić, że moment pojawienia się czegoś ciekawego w jego polu widzenia, oznacza cudowną propozycję zabawy z naszej strony, której nie da się odrzucić. Tajemnicą działania zasady "nie robisz - nie dostajesz" jest przekonanie psa, że będziemy tak długo walczyć o jego uwagę, jak będzie to konieczne i zawsze nam się to uda. Dodatkowo potrafimy to robić tak, że nie będzie się czuł oszukany, tylko zadowolony, a element przymusu w przywołaniu - "Jeśli nie przyjdziesz, przyciągnę cię smyczą" - zostanie zlikwidowany do minimum, a przy niewielkich rozproszeniach zniknie całkowicie. Przyjście psa do nas będzie jego świadomym wyborem, z którego będzie maksymalnie zadowolony. Co więcej, nie kontrolujemy go fizycznie - nie przyciągaliśmy go do siebie - więc była to tylko i wyłącznie jego decyzja, a my jedynie użyliśmy dobrych środków perswazji.
Nie mylmy zasady „nie robisz - nie dostajesz” z bezwzględnym oczekiwaniem od psa posłuszeństwa w każdej sytuacji, bez zważania na wysyłane przez niego sygnały! Jak zawsze, zasada stopniowania powinna kierować całym szkoleniem.
Od parówki przy nosie, do kota przy nodze - właśnie do tego dążysz, decydując się na wprowadzenie zasady "nie robisz - nie dostajesz".
DYSKUSJA NA TEMAT ARTYKUŁU DOSTĘPNA TUTAJ.
Copyright © Emilia Prusevicius. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, wykorzystywanie tekstu, oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.