7.03.2015
Uległy pies - przymus i presja w szkoleniu psów
|
Autor: Eric Brad, Canine NationEric szkoli i posiada psy od ponad 20 lat. W 2002 roku, Eric zmienił swoją filozofię szkoleniową, odsuwając się od tradycyjnych technik treningu opartych na karze. Skupił się na nowoczesnych metodach szkolenia, bazujących na naukowej wiedzy i nagrodach. Razem ze swoim owczarkiem belgijskim Tiramisu są aktywnymi uczestnikami na zawodach agility.
|
Gdy chodziłem do liceum, miałem przyjaciółkę, która nieustannie powtarzała "Uważaj na to, czego sobie życzysz". Zazwyczaj wymyślaliśmy głupawe, dziecinne zabawy bez zwracania uwagi i przejmowania się potencjalnymi konsekwencjami. Moją przyjaciółkę postrzegano raczej jako osobę, która psuje zabawę, niż głos rozsądku. Najczęściej po prostu się uśmiechała i odmawiała wzięcia udziału w naszych szalonych przygodach. Gdy lata temu rozpoczęła się moja przygoda ze szkoleniem psów i agility, nagle sobie o niej przypomniałem. "Uważaj na to, czego sobie życzysz", rzeczywiście!
Posiadamy psy od około 30 lat. Przez ostatnie dwanaście braliśmy udział w zawodach agility i innych psich sportach. Krótko po tym, jak zaczęliśmy trenować agility, doszło do zmiany naszego nastawienia odnośnie psów i sposobu pracy z nimi. Odkryliśmy nauki behawioralne i teorię uczenia się zwierząt. Nie sądzę, że byliśmy przygotowani na ten dysonans poznawczy, który mógł wyniknąć z tego, że obserwowaliśmy prace z psami kilku innych właścicieli i odnosiliśmy to do naszej własnej historii z naszymi psami.
Just DO it!
"Just DO it!" (ang. "Po prostu to ZRÓB!") to sprytny slogan marketingowy użyty przez Nike. Wydaje się być też powszechnym wśród właścicieli psów podejściem w stosunku do ich pupili. Niezależnie od tego, czy są to zawody obedience czy chodzi o witanie gości w domu, niektórzy właściciele chcą, aby ich psy "po prostu to zrobiły" tak, jak tego od nich oczekują. Wygląda na to, że chcąc uzyskać od psa posłuszeństwo wobec poleceń właściciela, stosowane jest przez nich podejście w stylu "cel uświęca środki".
Dwadzieścia pięć lat temu, gdy poszedłem z naszym collie na nasze pierwsze szkolenie z posłuszeństwa, zostałem nauczony klasycznego ruchu szarpania-smyczy-aby-zmusić-psa-do-stosowania-się-do-moich-poleceń. Miałem nieprzerwanie szarpać do momentu, w którym pies nie zrobi tego, o co go poprosiłem. Niezwykłe, że bylo to postrzegane jako "uczenie" mojego psa. To wygląda raczej jak szturchanie ośmiolatka, dopóki nie rozwiąże prawidłowo równania matematycznego. Może doprowadzić to do uzyskania oczekiwanego efektu, ale czy jest to naprawdę "uczenie" we właściwym sensie tego słowa?
Szarpiąc smycz, używałem przymusu. Nakładałem presję na mojego psa, aby wymyślił odpowiednie zachowanie, by nieprzyjemne szarpanie jego szyi ustało. I wiecie co? Zadziałało! Mój pies ostatecznie nauczył się, jak unikać tego, co zapewne uważał za jeden z moich najbardziej irytujących nawyków; szarpania za jego szyję. Na tym polega szkolenie oparte na przymusie - być niemiłym dla psa do momentu, w którym zrobi to, czego od niego chcę.
Polowanie na wiewiórkę
Tak, przez lata technika szarpania smyczy dobrze nam służyła i za jej pomocą nauczyliśmy psa wszystkiego. Przeważnie tego, czego się NIE robi. Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy z tych wszystkich dodatkowych rzeczy, których nasz pies się dowiedział. Najlepszy przykład, za pomocą którego mogę opisać te "bonusy" to zasugerowanie Ci, abyś poszedł polować na wiewiórki za pomocą armaty. Masz gwarancję, że ustrzelisz wiewiórkę, ale gdy będzie już po wszystkim, Twój ogrod będzie w rozsypce.
Widzicie, jedną z pierwszych rzeczy, której moje psy się nauczyły przez to całe szarpanie było to, że próbowanie CZEGOKOLWIEK statystycznie podnosi szanse na bycie szarpniętym. Najlepszym domyślnym zachowaniem było więc nie robienie niczego. Rób coś tylko wtedy, gdy masz pewność, że nie zostaniesz szarpnięty. Niesety, po prostu faktem jest to, że jest więcej niepoprawnych odpowiedzi na jakikolwiek problem, niż tych poprawnych. Na koniec wszystkiego zostaliśmy z "dobrymi psami", które nie robiły niczego, czego nie powinny. Nie robiły poza tym też zbyt wielu innych rzeczy.
Posiadamy psy od około 30 lat. Przez ostatnie dwanaście braliśmy udział w zawodach agility i innych psich sportach. Krótko po tym, jak zaczęliśmy trenować agility, doszło do zmiany naszego nastawienia odnośnie psów i sposobu pracy z nimi. Odkryliśmy nauki behawioralne i teorię uczenia się zwierząt. Nie sądzę, że byliśmy przygotowani na ten dysonans poznawczy, który mógł wyniknąć z tego, że obserwowaliśmy prace z psami kilku innych właścicieli i odnosiliśmy to do naszej własnej historii z naszymi psami.
Just DO it!
"Just DO it!" (ang. "Po prostu to ZRÓB!") to sprytny slogan marketingowy użyty przez Nike. Wydaje się być też powszechnym wśród właścicieli psów podejściem w stosunku do ich pupili. Niezależnie od tego, czy są to zawody obedience czy chodzi o witanie gości w domu, niektórzy właściciele chcą, aby ich psy "po prostu to zrobiły" tak, jak tego od nich oczekują. Wygląda na to, że chcąc uzyskać od psa posłuszeństwo wobec poleceń właściciela, stosowane jest przez nich podejście w stylu "cel uświęca środki".
Dwadzieścia pięć lat temu, gdy poszedłem z naszym collie na nasze pierwsze szkolenie z posłuszeństwa, zostałem nauczony klasycznego ruchu szarpania-smyczy-aby-zmusić-psa-do-stosowania-się-do-moich-poleceń. Miałem nieprzerwanie szarpać do momentu, w którym pies nie zrobi tego, o co go poprosiłem. Niezwykłe, że bylo to postrzegane jako "uczenie" mojego psa. To wygląda raczej jak szturchanie ośmiolatka, dopóki nie rozwiąże prawidłowo równania matematycznego. Może doprowadzić to do uzyskania oczekiwanego efektu, ale czy jest to naprawdę "uczenie" we właściwym sensie tego słowa?
Szarpiąc smycz, używałem przymusu. Nakładałem presję na mojego psa, aby wymyślił odpowiednie zachowanie, by nieprzyjemne szarpanie jego szyi ustało. I wiecie co? Zadziałało! Mój pies ostatecznie nauczył się, jak unikać tego, co zapewne uważał za jeden z moich najbardziej irytujących nawyków; szarpania za jego szyję. Na tym polega szkolenie oparte na przymusie - być niemiłym dla psa do momentu, w którym zrobi to, czego od niego chcę.
Polowanie na wiewiórkę
Tak, przez lata technika szarpania smyczy dobrze nam służyła i za jej pomocą nauczyliśmy psa wszystkiego. Przeważnie tego, czego się NIE robi. Nie zdawaliśmy sobie jednak sprawy z tych wszystkich dodatkowych rzeczy, których nasz pies się dowiedział. Najlepszy przykład, za pomocą którego mogę opisać te "bonusy" to zasugerowanie Ci, abyś poszedł polować na wiewiórki za pomocą armaty. Masz gwarancję, że ustrzelisz wiewiórkę, ale gdy będzie już po wszystkim, Twój ogrod będzie w rozsypce.
Widzicie, jedną z pierwszych rzeczy, której moje psy się nauczyły przez to całe szarpanie było to, że próbowanie CZEGOKOLWIEK statystycznie podnosi szanse na bycie szarpniętym. Najlepszym domyślnym zachowaniem było więc nie robienie niczego. Rób coś tylko wtedy, gdy masz pewność, że nie zostaniesz szarpnięty. Niesety, po prostu faktem jest to, że jest więcej niepoprawnych odpowiedzi na jakikolwiek problem, niż tych poprawnych. Na koniec wszystkiego zostaliśmy z "dobrymi psami", które nie robiły niczego, czego nie powinny. Nie robiły poza tym też zbyt wielu innych rzeczy.
Wracając do analogii polowania na wiewiórkę, wystrzeliliśmy tyle pocisków, że niewiele zostało z naszego ogrodu. Nie zostało tam też za wiele psa po tym, jak wystarczająco go poszarpaliśmy. Zostaliśmy z czymś, co więszość ludzi nazwałoby fajnym, grzecznym psem. Nie sprawiał zbyt wielu problemów i był posłusznym i uległym towarzyszem. Być może lepiej by nam było z wypchanymi zwierzątkami, które nie musiałyby być karmione, wyprowadzane na spacery i brane do weterynarza. Byłoby to tańsze.
Trening dla leniucha
Patrząc wstecz, nie jest trudno zauważyć, dlaczego szkoliliśmy swoje psy w taki sposób. Było to proste. Musieliśmy tylko zwracać na nie uwagę i podjąć wysiłek, gdy robiły coś, co nam się nie podobało. Nie było planowania, jakie zachowania chcielibyśmy uzyskać. Nie było zapewnionego czasu na ćwiczenie rzeczy, których chcielibyśmy je nauczyć. Jedyną rzeczą, jaką musieliśmy robić była "korekta", gdy robiły coś inaczej, niż chcieliśmy. Podsumowując, był to dość leniwy sposób szkolenia psa.
Istnieją setki wymówek, które prowadzą z powrotem do tego typu leniwego treningu. Zawsze znajdzie się coś ważniejszego od poświęcenia chwili na naukę naszych psów. Szczególnie, że "leniwa" metoda produkuje to, co ludzie powszechnie uznają za "dobrego psa" tak czy inaczej. Byłoby wystarczająco źle, gdyby na tym się skończyło, ale zrobiliśmy się jeszcze sprytniejsi.
Tak więc, nauczyłem się, że szarpanie za obrożę było wystarczająco nieprzyjemne, by otrzymać rezultaty, jakich oczekiwaliśmy. Ale czy gdyby istniał jakiś sposób na uczynienie szarpania jeszcze bardziej nieprzyjemnym, czy trening nie poszedłby szybciej? I wtedy zakupiliśmy kolczatkę. Więcej dyskomfortu przy każdym szarpnięciu i nie musisz tego robić tak często, by osiągnąć upragniony rezultat. Dzięki zaawansowaniu technologicznemu w XX wieku nie musieliśmy już nawet przejmować się szarpaniem za smycz. Kupiliśmy sterowaną za pomocą pilota obrożę elektryczną, która mogła psu dostarczyć wszystko, zaczynając od lekko nieprzyjemnego "impulsu" i kończąc na bolesnym elekrycznym szoku, w odpowiedzi na niewłaściwe zachowanie. Po prostu wciśnij guzik.
Uległość vs Praca
Tak, posiadaliśmy i używaliśmy zarówno kolczatki, jak i obroży elektrycznej na naszych psach. Byliśmy wówczas bardzo zadowoleni z osiągniętych efektów. Uzyskaliśmy większość zachowań, na których nam zależało. Nasze psy nigdy nas nie zaatakowały, ani się nie bały. Były dobre wobec gości w naszym domu. Ogólnie były "dobrymi psami" według najczęściej używanych definicji tego zjawiska. Tak było do chwili, w której zwróciliśmy się w stronę technik szkoleniowych bazujących na nauce i poznaliśmy pełen wymiar tradycyjnych metod tresury.
Istnieje różnica między psem uległym wobec Twoich poleceń i psem, który je wykonuje dla Ciebie. Możesz zobaczyć tę różnicę. Przymus, szarpanie i szturchanie spowodowały, że nasze psy robiły to, czego od nich oczekiwaliśmy, aby uniknąć nieprzyjemności. Niekoniecznie by to robiły, gdyby nie musiały, ale zadbaliśmy o to, by tak się nie stało. Praca to zupełnie inna rzecz. Są tam ekscytacja i entuzjazm, które pokazują, że pies chce robić te rzeczy dla Ciebie.
Gdy zaczęliśmy lata temu trenować agility, nasz pies Vince był szkolony przez prawie 2 lata z użyciem przymusu, dopóki nie zmieniliśmy naszej metody pracy. W agility szło mu bardzo dobrze, ale zawsze wyglądał niepewnie i nie do końca swobodnie. Tak było do momentu, w którym zaczęliśmy wychowywać naszą suczkę, Tirę, za pomocą nowoczesnych metod szkolenia od szczenięcia i zobaczyliśmy, czego brakowało w Vince'u. Używanie przymusu nigdy nie wywołało żadnych problemów u naszych poprzednich psów, ale odebrało nam mnóstwo wspaniałych aspektów posiadania psa, które dostrzegliśmy w Tirze.
Patrząc wstecz, nie jest trudno zauważyć, dlaczego szkoliliśmy swoje psy w taki sposób. Było to proste. Musieliśmy tylko zwracać na nie uwagę i podjąć wysiłek, gdy robiły coś, co nam się nie podobało. Nie było planowania, jakie zachowania chcielibyśmy uzyskać. Nie było zapewnionego czasu na ćwiczenie rzeczy, których chcielibyśmy je nauczyć. Jedyną rzeczą, jaką musieliśmy robić była "korekta", gdy robiły coś inaczej, niż chcieliśmy. Podsumowując, był to dość leniwy sposób szkolenia psa.
Istnieją setki wymówek, które prowadzą z powrotem do tego typu leniwego treningu. Zawsze znajdzie się coś ważniejszego od poświęcenia chwili na naukę naszych psów. Szczególnie, że "leniwa" metoda produkuje to, co ludzie powszechnie uznają za "dobrego psa" tak czy inaczej. Byłoby wystarczająco źle, gdyby na tym się skończyło, ale zrobiliśmy się jeszcze sprytniejsi.
Tak więc, nauczyłem się, że szarpanie za obrożę było wystarczająco nieprzyjemne, by otrzymać rezultaty, jakich oczekiwaliśmy. Ale czy gdyby istniał jakiś sposób na uczynienie szarpania jeszcze bardziej nieprzyjemnym, czy trening nie poszedłby szybciej? I wtedy zakupiliśmy kolczatkę. Więcej dyskomfortu przy każdym szarpnięciu i nie musisz tego robić tak często, by osiągnąć upragniony rezultat. Dzięki zaawansowaniu technologicznemu w XX wieku nie musieliśmy już nawet przejmować się szarpaniem za smycz. Kupiliśmy sterowaną za pomocą pilota obrożę elektryczną, która mogła psu dostarczyć wszystko, zaczynając od lekko nieprzyjemnego "impulsu" i kończąc na bolesnym elekrycznym szoku, w odpowiedzi na niewłaściwe zachowanie. Po prostu wciśnij guzik.
Uległość vs Praca
Tak, posiadaliśmy i używaliśmy zarówno kolczatki, jak i obroży elektrycznej na naszych psach. Byliśmy wówczas bardzo zadowoleni z osiągniętych efektów. Uzyskaliśmy większość zachowań, na których nam zależało. Nasze psy nigdy nas nie zaatakowały, ani się nie bały. Były dobre wobec gości w naszym domu. Ogólnie były "dobrymi psami" według najczęściej używanych definicji tego zjawiska. Tak było do chwili, w której zwróciliśmy się w stronę technik szkoleniowych bazujących na nauce i poznaliśmy pełen wymiar tradycyjnych metod tresury.
Istnieje różnica między psem uległym wobec Twoich poleceń i psem, który je wykonuje dla Ciebie. Możesz zobaczyć tę różnicę. Przymus, szarpanie i szturchanie spowodowały, że nasze psy robiły to, czego od nich oczekiwaliśmy, aby uniknąć nieprzyjemności. Niekoniecznie by to robiły, gdyby nie musiały, ale zadbaliśmy o to, by tak się nie stało. Praca to zupełnie inna rzecz. Są tam ekscytacja i entuzjazm, które pokazują, że pies chce robić te rzeczy dla Ciebie.
Gdy zaczęliśmy lata temu trenować agility, nasz pies Vince był szkolony przez prawie 2 lata z użyciem przymusu, dopóki nie zmieniliśmy naszej metody pracy. W agility szło mu bardzo dobrze, ale zawsze wyglądał niepewnie i nie do końca swobodnie. Tak było do momentu, w którym zaczęliśmy wychowywać naszą suczkę, Tirę, za pomocą nowoczesnych metod szkolenia od szczenięcia i zobaczyliśmy, czego brakowało w Vince'u. Używanie przymusu nigdy nie wywołało żadnych problemów u naszych poprzednich psów, ale odebrało nam mnóstwo wspaniałych aspektów posiadania psa, które dostrzegliśmy w Tirze.
Uważaj na to, czego sobie życzysz
Mieliśmy dobre psy. Bez dwóch zdań. Ale naprawdę niewiarygodne jest, co zgodziliśmy się zaakceptować na rzecz posiadania uległych psów. Dostaliśmy wszystko, czego chcieliśmy. Ale przegapiliśmy tyle rzeczy, nie mając o tym pojęcia.
Nie chodzi tu o narzędzie. Obroże zaciskowe, kolczatki, obroże elektryczne ciągle gdzieś jeszcze są. Chodzi o to, jak doszło do tego, że postanowiliśmy ich użyć. Trening dla leniucha. Jedynym narzędziem, którego właściwego sposobu używania uczyliśmy się za długo, był ponad kilogram mokrej, szarej substancji między naszymi uszami. Istnieje różnica między wymuszaniem uległości, a uczeniem pracy. Jest mnóstwo dróg i narzędzi do uzyskania tych rzeczy, ale to nasz wybór, którego musimy dokonać.
Mieliśmy dobre psy. Bez dwóch zdań. Ale naprawdę niewiarygodne jest, co zgodziliśmy się zaakceptować na rzecz posiadania uległych psów. Dostaliśmy wszystko, czego chcieliśmy. Ale przegapiliśmy tyle rzeczy, nie mając o tym pojęcia.
Nie chodzi tu o narzędzie. Obroże zaciskowe, kolczatki, obroże elektryczne ciągle gdzieś jeszcze są. Chodzi o to, jak doszło do tego, że postanowiliśmy ich użyć. Trening dla leniucha. Jedynym narzędziem, którego właściwego sposobu używania uczyliśmy się za długo, był ponad kilogram mokrej, szarej substancji między naszymi uszami. Istnieje różnica między wymuszaniem uległości, a uczeniem pracy. Jest mnóstwo dróg i narzędzi do uzyskania tych rzeczy, ale to nasz wybór, którego musimy dokonać.
Czy trenujemy po to, by uzyskać uległość i zaakceptować cokolwiek zostało w naszych psach, czy uczymy je i dajemy im powód, by pracować? Mogę zauważyć uległe psy. Możecie zobaczyć to w ich oczach. Patrząc na stare fotografie, wiem, że sam wychowałem więcej, niż jednego. Więcej nie popełnię tego błędu.
Do następnego razu, bawcie się dobrze ze swoimi psami.
UWAGA: Wszystkie zdjęcia w tym artykule to autentyczne opakowania obroży elektrycznych aktualnie sprzedawanych w sklepach. Jestem zdumiony, że naprawdę użyli tych zdjęć na okładkach.
Do następnego razu, bawcie się dobrze ze swoimi psami.
UWAGA: Wszystkie zdjęcia w tym artykule to autentyczne opakowania obroży elektrycznych aktualnie sprzedawanych w sklepach. Jestem zdumiony, że naprawdę użyli tych zdjęć na okładkach.
Copyright © Eric Brad. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, wykorzystywanie tekstu, oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.
Copyright © dla tłumaczenia: Emilia Prusevicius. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, wykorzystywanie tekstu, oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.
Za pomoc w tłumaczeniu podziękowania dla Daniela Muniowskiego!
Copyright © dla tłumaczenia: Emilia Prusevicius. Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, wykorzystywanie tekstu, oraz zdjęć bez zgody autora zabronione.
Za pomoc w tłumaczeniu podziękowania dla Daniela Muniowskiego!